Jak działają polisolokaty
Przejdź do kursu

Mówią o nich różnie: polisolokaty, polisy inwestycyjne, III filar, unit-linki, ubezpieczenia z ufk, “eufki”, “uele”. Mówią o nich wszyscy, a ze słów polityków, dziennikarzy i blogerów możesz wywnioskować, że to jedno wielkie oszustwo. Jak jest naprawdę?

Żeby zrozumieć polisolokaty, trzeba poznać historię rozwoju produktów oszczędnościowych w Polsce. Jak działają polisolokaty?

Mamy rok 1999, głośna reforma emerytalna wprowadza kolejne możliwości oszczędzania „na przyszłość”. Oprócz tzw. I filaru (ZUS) pojawia się II filar – obowiązkowe składki w Powszechnych Towarzystwach Emerytalnych (OFE). Chodzący od drzwi do drzwi agenci korzystają z żyły złota, bo każdy Polak musi wybrać OFE. Oprócz tego każdemu zainteresowanemu oferują również III filar – dodatkowy produkt oszczędnościowy. Snują przy tym wizję przyszłej emerytury spędzanej pod tropikalną palmą, z wiecznie zimnym drinkiem w ręku. Po czasie okazuje się, że ten cały III filar jest zupełnie nieefektywny. Okupiony dużymi kosztami ubezpieczeniowymi, niezarządzany, w żaden sposób nie przynosi spodziewanych zysków. Ba, przynosi nawet straty, bowiem przy wykupie towarzystw ubezpieczeniowych (np. gdy Aviva przejmuje Commercial Union) koszty produktowe naliczane są ponownie. Jako naród byliśmy wtedy niewyedukowani finansowo. Zagraniczne towarzystwa ubezpieczeniowe proponowały nam więc rozwiązania, które nie sprzedawały się na Zachodzie, drugiej jakości. Można powiedzieć, że byliśmy wtedy dla nich „dojną krową”.


Sytuacja zmienia się na lepsze w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Jest rok 2004 i zaczynają nas obowiązywać standardy panujące w całej Wspólnocie, co zmusza towarzystwa ubezpieczeniowe do modyfikacji produktów.


Przełom lat 2008-2009 to odbijający się szerokim echem po rynkach światowych kryzys ekonomiczny. Okazuje się, że większość klientów nie potrafi zarządzać swoimi inwestycjami. Jednocześnie agenci ubezpieczeniowi i „doradcy” finansowi robią to nad wyraz nieudolnie. Sytuacja doprowadza do wydania rozporządzenia Komisji Nadzoru Finansowego ograniczającego doradcom finansowym możliwość pomocy klientom w zarządzaniu funduszami. Z jednej strony jest to dobry ruch, bowiem ogranicza szkodliwą działalność osób nieposiadających doświadczenia i odpowiedniej wiedzy. Z drugiej strony zamyka drogę tym, którzy faktyczną wiedzę posiadają i chcą użyć jej dla dobra klienta.


Sytuację na rynku zmienia dostępna od 2010 roku możliwość składania pozwów zbiorowych. Do tej pory pojedynczy klienci sądzący się z bankami mieli szanse na wygraną bliskie zeru. Teraz zrzeszając się w kilkunasto-, kilkudziesięcioosobowe grupy i stowarzyszenia są w stanie walczyć z instytucjami finansowymi jak równy z równym.


Lata 2014 – 2017 przynoszą kolejne zmiany. KNF w porozumieniu z towarzystwami ubezpieczeniowymi oraz UOKiKiem obniża opłaty likwidacyjne w większości produktów oszczędnościowych. Dają tym samym możliwość wypłaty środków po znacznie niższych kosztach. Wprowadzone rozporządzenia znajdziesz na stronie https://finanse.uokik.gov.pl/ufk/

Obecna sytuacja polisolokat

Obecnie rynek produktów finansowych III filaru wygląda zdecydowanie lepiej niż jeszcze niemal dwie dekady wcześniej. Jednostki oferujące produkty oszczędnościowe są o wiele staranniej kontrolowane. Np. klient po podpisaniu umowy musi telefonicznie potwierdzić świadomość najważniejszych szczegółów produktu, żeby ten w ogóle został dla niego uruchomiony. Same rozwiązania dopasowywane są do klientów poprzez specjalne ankiety adekwatności. Jak zatem aktualnie działają polisolokaty? Na pewno zdecydowanie, zdecydowanie lepiej, niż kilka/kilkanaście lat temu!


Przez ostatnie kilka lat pojawiła się za to plaga telefonów z niektórych kancelarii „prawnych” oferujących reprezentację klientów przed sądem w celu wywalczenia zwrotów z utrzymywanych produktów III filaru. Stosując szeroko pojęte narzędzia socjotechniki, namawiają na walkę z towarzystwami ubezpieczeniowymi w celu odebrania rzekomo nieodpowiednio zarządzanych pieniędzy. Co dzięki temu zyskują? Kancelaria prawna nie zarabia na zadowoleniu klienta czy pomnażaniu jego aktywów. Zarabia na opłacie związanej z reprezentowaniem przed sądem i procencie od odzyskanej z produktu kwoty. Dlatego też w ich interesie jest „rozwalić produkt” niezależnie od tego, czy jest to dobra umowa, czy zła. Czy jednak każdy produkt inwestycyjny to zło wcielone?

Typy produktów dostępnych na rynku:

Na polskim rynku znajdziemy obecnie cztery typy produktów inwestycyjnych podchodzących pod III filar. Które z nich są dobre, a które lepiej omijać szerokim łukiem? Jak działają polisolokaty?

1. Połączenie ubezpieczenia i inwestycji:

To tzw. Seicento Van (coś co jednocześnie chce być ubezpieczeniem i inwestycją, a nie jest ani jednym, ani drugim) to produkt sprzedawany intensywnie w latach 1999-2008, choć do dziś niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe mają go w swojej ofercie. To rozwiązanie oferuje ochronę ubezpieczeniową na wypadek śmierci, zwykle w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych, a dodatkowo „coś tam się odkłada”. Jeśli posiadasz ten produkt, albo jeśli zastanawiasz się nad zakupem odpowiedz sobie na kilka pytań. Jaka jest suma ubezpieczenia i czy jest dla Ciebie wystarczająca? Co wchodzi w zakres ubezpieczenia, czy jest ono adekwatne do Twoich potrzeb? Czy inwestycja jest zarządzana? Jakie fundusze inwestycyjne dostępne są w tym rozwiązaniu? Czy to się w ogóle opłaca? Jeżeli nie jesteś pewien, czytaj dalej.

2. Produkty openowskie:

Druga grupa produktów inwestycyjnych dostępna na polskim rynku to tzw. produkty openowskie (nazwa wzięta od Open Finance – firmy nastawionej w dużej mierze na ich sprzedaż). Zasada ich działania to zawarcie wieloletniego zakładu – obstawiamy czy za 10-15 lat fundusz będzie na plusie, czy na minusie. Produkt ten w większości przypadków nie chroni kapitału przy spadkach, dlatego jeśli go posiadasz rekomenduję Ci pozbyć się tego pożeracza pieniędzy, ale w najbardziej bezinwazyjny sposób.

3. Polisy inwestycyjne z dużymi kosztami ubezpieczeniowymi:

Kolejnym typem produktu są polisy inwestycyjne z dużymi kosztami ubezpieczeniowymi. Żeby zbytnio się nie rozpisywać powiem tylko tyle: jeśli posiadasz te rozwiązania w swoim portfelu ZLIKWIDUJ JE JAK NAJSZYBCIEJ, BO KAŻDA WPŁACANA DO NICH ZŁOTÓWKA JEST WYRZUCANIEM PIENIĘDZY W BŁOTO!

4. Polisy inwestycyjne z niskimi kosztami ubezpieczeniowymi:

Przeciwieństwem powyższego rozwiązania są polisy inwestycyjne (unit-linked) z niskimi kosztami ubezpieczeniowymi – w całym morzu beznadziejności, jaką oferują produkty inwestycyjne, “uele” z niskimi kosztami ubezpieczeniowymi jawią się niczym wyspa obfitości. Jako znak, że wśród produktów nastawionych głównie na zysk banku lub ubezpieczyciela istnieje również taki, który może przynieść zwrot z inwestycji przeciętnemu Kowalskiemu. Niestety, większość blogerów i dziennikarzy opisuje to rozwiązania w bardzo negatywnym świetle, głównie ze względu na koszty pobierane przez towarzystwo ubezpieczeniowe od zainwestowanego kapitału. Z jednej strony można to traktować jako rozbój w biały dzień, z drugiej – produkty te dają szereg korzyści prawno-podatkowych (w szczególności dla przedsiębiorców) i są świetnym rozwiązaniem do pomnażania swoich oszczędności. Do osiągnięcia określonych celów wymagają one jednak odpowiedniej wiedzy o rynkach finansowych. Warto poznać sposoby zarządzania nimi, tak by faktycznie dawały efekty.

Jak działają polisolokaty i komu w tej sytuacji wierzyć?

Nie ma co ukrywać, jeśli chodzi o produkty oszczędnościowo-inwestycyjne, nikt nie chce Ci dać dodatkowych pieniędzy. Banki i towarzystwa ubezpieczeniowe posiadające je w swoich ofertach myślą w zdecydowanej większości przypadków wyłącznie o sobie i swoich zyskach. Produkty te są również niezwykle płodnym tematem dla polityków obiecujących likwidację w zamian za zdobycie kilku kolejnych procent poparcia, dziennikarzy szukających swojej Afery Życia i blogerów nabijających statystyki odwiedzin bloga chwytliwym tytułem i kilkoma mocnymi zdaniami w treści wpisu.

Po Twojej stronie stoi tylko Komisja Nadzoru Finansowego, a przynajmniej stara się to robić, gdy akurat nie puszcza w obieg jakiegoś wyjątkowo nieprzemyślanego i szkodliwego dla klienta bubla prawnego.

Jestem również ja – ktoś kto na branżę finansową patrzy zupełnie obiektywnie i jest w stanie dostrzec zarówno jej negatywne, jak i pozytywne strony. Jeśli więc zastanawiasz się nad wyborem odpowiednich produktów oszczędnościowych albo masz wątpliwości co do posiadanego już rozwiązania to nie podejmuj decyzji sam. Skonsultuj się ze mną, zweryfikuję Twoje produkty albo chętnie pomogę dobrać takie rozwiązania, abyś był z nich w pełni zadowolony.

Podsumowanie, czyli co możesz zrobić teraz:

Chcesz SPRAWDZIĆ SWOJĄ POLISOLOKATĘ?

Umów się ze mną na indywidualne konsultacje, na których:

✅ Przeanalizuję posiadane przez Ciebie rozwiązania i umowy finansowe.
✅ Jeśli doszukam się jakichś kruczków – od razu Ci je wskażę.
✅ Zaproponuję pozostawienie aktualnego albo wykupienie nowszego rozwiązania oszczędnościowego.

CHCESZ OTRZYMYWAĆ AKTUALIZACJE O ZMIANACH W PRAWIE I FINANSACH?

Dopisz się do mojego Biuletynu Finansowego:

✅ Selekcjonuję najważniejsze informacje dotyczące rynku nieruchomości, kredytów hipotecznych, inwestycji, instytucji finansowych, ubezpieczeń, zmian w prawie i wysyłam raz w miesiącu skondensowane zestawienie.
✅ Dzięki temu moi klienci i odbiorcy są na bieżąco odpowiednio poinformowani i mogą podejmować świadome decyzje w obszarze swoich finansów.
✅ Zamiast reagowania zawałem serca na clickbaitowe artykuły w sieci skorzystaj z mailingów zaufanego człowieka z branży finansowej. Dołącz do grona moich 850+ subskrybentów.